Screams in a storm - krzyki podczas burzy - krótkie opowiadanie

To opowiadanie jest inspirowane prawdziwymi wydarzeniami, które miało miejsce w 2019r.
w Tatrach na Giewoncie. Tym opowiadaniem chcę upamiętnić tą tragedię i przestrzec osoby,

które wybierają się w góry, aby wiedziały jak zachować się podczas jakiejkolwiek burzy.

Oczywiście nikt wtedy nie spodziewał się, że rozegra się tam taka tragedia.

- Mamo tak bardzo cieszę się, że nareszcie zobaczę górę Giewont - powiedziała ośmioletnia Kasia.

- Jestem ciekawa czy podczas wędrówki też tak będziesz mówiła, bo czeka nas trzy godzinny marsz,

który pewnie się wydłuży - zaśmiałam się.

- Na pewno dam radę - wykrzyczała. 

Kiedy wyruszyliśmy w drogę to było naprawdę słonecznie i nic nie zapowiadało nieszczęścia,

które miało nadejść. W połowie naszej drogi, a było około południa zaczęły zbierać się nad naszymi głowami czarne chmury, które ostrzegały przed nadchodzącą burzą.

Widząc to od razu zareagowałam i pomimo niezadowolenia córki od razu rozpoczęłam schodzenie

w niższe partie gór. Starałam się trzymać jak najdalej od metalowych elementów 

i wyłączyłam telefon, który miałam schowany w kieszeni. Z każdą minutą grzmoty robiły się coraz bardziej silniejsze, więc razem z Kasią kucnęłyśmy trzymając stopy maksymalnie blisko siebie,

ponieważ gdyby nastąpiło wyładowanie to oddalone od siebie stopy 

zwiększają ryzyko śmiertelnego porażenia.

- Tak bardzo się boję - widziałam w jej oczach wielki strach, a sama też bardzo bałam się,

ale musiałam zachować zimną krew, aby nie spowodować w dziecku traumy do gór.

- Spokojnie. Jak burza przejdzie to wybierzemy się do schroniska i zjemy jakieś pyszne ciastka.

Co ty na to? - zapytałam.

- Kusząca propozycja - odrzekła. Przez cały czas próbowałam ją zagadywać i rozbawiać,

aby nie przejmowała się za bardzo tą pogodą i chciałam, aby pomimo tej niesprzyjającej aury 

miała ze mną tylko miłe wspomnienia z tej wycieczki.

Gdy wszystko się uspokoiło to tak jak obiecałam zeszłyśmy do schroniska.

Tam dowiedziałam się o tej strasznej tragedii, która miała miejsce na Giewoncie.

- Około południa nad tatrami rozpętała się burza. Pierwsze zgłoszenie do ratowników TOPR

wpłynęło o godzinie trzynastej. Piorun uderzył w kopułę szczytową Giewontu,

a turyści rozpoczęli reanimację na trzech osobach, 

które zostały porażone - tak brzmiał komunikat z lokalnego radia.

Pomyślałam, że gdybym nie zareagowała to mogłybyśmy tam być my.

Pod szczytem ratownicy słyszeli krzyki przerażonych przez nawałnicę ludzi.

Na miejscu było mnóstwo poszkodowanych i znaleziono tak samo ofiary śmiertelne.

Najbardziej ranni byli transportowani śmigłowcami do najbliższego szpitala.

Niestety, ale to wydarzenie zapisze się na zawsze w pamięci turystów i historii Tatr.

Ogólnie cztery osoby zginęły, a sto pięćdziesiąt siedem zostało rannych.

Bardzo Was proszę, abyście pamiętali o tym jak zachować się w górach podczas burzy

i zawsze przed wyjściem sprawdzajcie pogodę. 

Tatry są przepiękne, ale potrafią być równie niebezpieczne.