Śmierć przychodzi niespodziewanie, a człowiek nie zna dnia ani godziny.
Żyjąc myślimy, że jesteśmy nieśmiertelni, a tak naprawdę okłamujemy samych siebie.
Miałam w życiu osobę, która zmarła z dnia na dzień i nie zapowiadało nic wcześniej tego nieszczęścia.
Jeszcze tydzień temu razem śmialiśmy się, a teraz nadszedł czas pożegnania.
Był to pierwszy silny cios jaki dostałam od życia.
- Zobaczymy czy tak będziesz się śmiała jak kiedyś umrę - spojrzał na mnie poważnym wzrokiem,
aż trochę przestraszyłam się.
- Już wybierasz się na tamten świat? - zapytałam. Szkoda, bo myślałam, że jeszcze przez następne lata
będziesz mi podrzucał dziurawe skarpetki do pokoju - zaśmiałam się, a on zrobił tylko zdziwioną minę.
- Skąd o tym wiedziałaś? - aż zrobił się purpurowy ze wstydu.
- Przecież wiesz, że ja nie chodzę w dziurawych skarpetkach - strasznie oburzył się, więc pokazałam mu wielką dziurę.
- Nie wierzę, że tylko po dziurach skapnęłaś się, że to są moje skarpety.
Przecież mamy identyczne pary skarpet to skąd wiedziałaś? - zapytał.
- Kochany kobieta, która nic nie wie to niewiasta, a kobieta, która wie wszystko to czarownica
- odpowiedziałam żartobliwie i puściłam do niego oko.
- Nie wiedziałem, że masz taki dar jasnowidzenia - zarechotał głośnym śmiechem.
- Spadaj! Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz - pokazałam mu język.
- Dobrze, że podkreśliłaś słowo jeszcze, ale możesz być pewna, że wszystkiego się o Tobie dowiem
- uprzedził mnie.
- Pożyjemy to zobaczymy. Dzisiaj wyjeżdżasz na ten wyjazd firmowy? - zapytałam.
- Tak. Wyruszamy w trasę o godzinie dwudziestej i na miejscu będziemy nad ranem - oznajmił.
- To jeźdźcie ostrożnie, bo piratów na drodze nie brakuje - ostrzegłam.
- Możesz być spokojna mamusiu - znowu się zaśmiał.
- Głupek - pokiwałam tylko głową na znak bezsilności, bo czasami zachowywał się jak dzieciak.
Rano obudziłam się całkiem wyspana. Założyłam na nogi niebieskie kapcie, które stały obok łóżka.
Poszłam do kuchni zrobić sobie śniadanie i wstawić wodę na herbatę.
Odruchowo włączyłam radio i usłyszałam następującą informację:
" Wczoraj w nocy na autostradzie A2 pijany kierowca najechał na samochód jadący przed nim.
Jedna osoba zginęła na miejscu, a druga jest w bardzo ciężkim stanie.
Sprawcy grozi kara pozbawienia wolności."
- Oby ten człowiek poszedł do więzienia może wtedy nauczy się,
aby nie wsiadać po alkoholu za kierownicę - powiedziałam sama do siebie.
Wyłączyłam radio, bo nie chciałam dołować się takimi wiadomościami na rozpoczynający się dzień.
Usiadłam sobie na fotelu i wzięłam do ręki kubek z gorącą herbatą.
Nagle zaczął dzwonić telefon. Numer nieznany, więc nie odebrałam,
ale ten ktoś nie dawał za wygraną. Przycisnęłam zieloną słuchawkę, żeby powiedzieć,
iż nie życzę sobie telefonów o tak wczesnej godzinie.
- Proszę się nie rozłączać. Muszę przekazać Pani złą wiadomość.
Pan Tomasz w nocy poniósł śmierć na miejscu w wypadku samochodowym,
a jego kolega znajduje się w ciężkim stanie w Warszawskim szpitalu przy ulicy Westerplatte 44.
W kieszeni kurtki policjanci znaleźli kartkę z numerem kontaktowym do Pani - usłyszałam.
Na samym początku pomyślałam, że ktoś stroi sobie ze mnie żarty.
Przecież dopiero słuchałam radia i nie podawali tam informacji czy zginęły kobiety
czy mężczyźni, jednakże nie ukrywam, że ten telefon mnie zaniepokoił.
Podniosłam się z fotela i zaczęłam szukać mojego telefonu,
który jak na złość gdzieś się zgubił.
- Psia krew! Gdzie położyłam tą komórkę - czasami moje roztargnienie doprowadzało mnie do szału.
Przeszukałam cały dom i tej komórki nie znalazłam. Straciłam tylko dwadzieścia minut mojego czasu.
Złośliwość rzeczy martwych - pomyślałam. Pewnie zastanawiacie się, gdzie miałam to urządzenie.
Otóż telefon był w moich spodniach.
Tamten komunikat po prostu sprawił, że dopadła mnie mgła mózgowa,
a ona spowodowała oszołomienie i problemy z koncentracją.
Próbowałam się dodzwonić do Tomka, ale pojawiała się tylko wiadomość głosowa:
" Cześć. Z tej strony Tomek. Nie mogę teraz odebrać, ale na pewno oddzwonię."
Teraz już naprawdę myślałam, że stała się tragedia. Bez namysłu wsiadłam do samochodu
i ruszyłam autostradą w stronę Warszawy kierując się prosto do szpitala.
Na miejscu ordynator szpitala powiedział, że nikogo nie przywieziono tutaj
o takim imieniu i nazwisku. Kamień spadł mi z serca, lecz teraz nie wiedziałam
gdzie mam go szukać. Obdzwoniłam wszystkie najbliższe hotele.
Był zameldowany w jednym z apartamentów SkyPlace.
Nie ukrywam, lecz był bardzo zdziwiony, kiedy mnie tam zobaczył.
- Co ty tutaj robisz? - przecierał oczy z niedowierzania.
- Ktoś do mnie dzwonił i powiedział, że nie żyjesz, więc wsiadłam w samochód i jestem -
ze wzruszenia aż popłakałam się.
- Wariatka. Przecież mogłaś zadzwonić - znowu się zaśmiał.
- Nawet mnie nie denerwuj! Dzwoniłam, lecz masz wyłączony ten telefon! - wkurzyłam się.
Popatrzył na wyświetlacz i faktycznie bateria była rozładowana.
Na szczęście śmierć poniesiona w nocy nie dotyczyła bliskiej mi osoby.
Ofiarom wypadku, a także im bliskim bardzo współczuję,
bo nie chciałabym być na ich miejscu.
I tak zakończyła się ta historia. Dla jednych być może niewiarygodna,
a dla mnie najprawdziwsza z prawdziwych.
Bardzo ładnie piszesz.
OdpowiedzUsuńDziękuję ♥ Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny ♥
UsuńFakt dar do pisania nie bywały, ale jak dla mnie zbyt realistyczne to opowiadanie.
OdpowiedzUsuńStaram się, aby moje opowiadania brzmiały realistycznie,
Usuńale uprzedzam, że opublikowane historie nie są prawdziwe :)
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za odwiedziny ♥
This actually is interesting
OdpowiedzUsuńhttps://www.melodyjacob.com/2023/10/uk-smoking-ban.html
Thank you so much ♥ Regards ♥
Usuńczuć było dreszczyk emocji podczas czytania
OdpowiedzUsuńOto właśnie chodziło :)
UsuńPozdrawiam serdecznie i dziękuję za odwiedziny ♥
Tylko pytanie kto dzwonił i skąd mu taki pomysł przyszedł do głowy... Chyba ukatrupiłabym za taki żart
OdpowiedzUsuńTo pytanie kto dzwonił zostaje jedną wielką niewiadomą ;)
UsuńLepiej nie robić takich żartów. Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny ♥
Ależ ciekawie się to czyta :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że opowiadanie ciekawie się czytało :)
UsuńPozdrawiam i dziękuję za odwiedziny ♥
Idealne opowiadanie na tę porę roku :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że opowiadanie podobało się :)
UsuńPozdrawiam i dziękuję za odwiedziny ♥
Bardzo mi miło, że podoba się moje pisanie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i dziękuję za odwiedziny ♥
"Ona przychodzi chytrze, bez ostrzeżeń i gróźb" - cytat o śmierci właśnie. Widzę, że często poruszasz ten temat w swoich opowiadaniach...
OdpowiedzUsuńCytat bardzo prawdziwy :) Owszem poruszam w opowiadaniach temat śmierci,
Usuńbo śmierć jest częścią życia. Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny ♥
Ciekawe opowiadanie, rozumiem, że pierwszy telefon był na numer domowy?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.:))
Tak pierwszy telefon był na numer domowy ;)
UsuńPozdrawiam serdecznie i dziękuję za odwiedziny ♥
Ale skąd kartka z numerem do kobiety w kurtce ofiary?
OdpowiedzUsuńNigdy nie wiemy, kiedy cios spadnie i nie można się na to uodpornić...
Czasami w kieszeniach kurtki można znaleźć bardzo różne i dziwne rzeczy :)
UsuńTo prawda na śmierć - człowiek nie jest w stanie się uodpornić...
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za odwiedziny ♥
Niesamowita historia!
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam :)
Dziękuję ♥ Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego dnia ♥
UsuńLubię takie opowiadania.
OdpowiedzUsuńSuper, że lubisz takie opowiadania :)
UsuńPozdrawiam serdecznie i dziękuję za odwiedziny ♥
Niesamowite opowiadanie, podoba mi się. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że opowiadanie podobało się ♥
UsuńPozdrawiam serdecznie i dziękuję za odwiedziny ♥
Ciekawe opowiadanie, nie spodziewałam się takiego zakończenia po tym telefonie... Ciekawa jestem skąd ten telefon.
OdpowiedzUsuńFajnie, że opowiadanie podobało się ♥ Super, że nie spodziewałaś się takiego zakończenia.
UsuńSkąd ten telefon? To jest jedna wielka niewiadoma ;)
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za odwiedziny ♥
witam Doris ♥
OdpowiedzUsuńświetne opowiadanie.. czytałam z przyjemnością i zaciekawieniem.. ;) ♥
..przyjmij moje spóźnione gratulacje z okazji 10 rocznicy bloga,
życzę Ci kolejnych płodnych lat i ogrom satysfakcji ! ♥
(Ja bloguję od 2005 roku)..
- pozdrawiam serdecznie i ciepło, dobrych dni i uroczych chwil ! ♥
Bardzo mi miło, że opowiadanie podobało się :)
UsuńDziękuję za życzenia ♥ Też sporo lat już blogujesz i gratuluję wytrwałości.
Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego dnia ♥
Świetna twórczość - intryguje, przyciąga, oddziałuje na emocje. Gratuluję talentu :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję ♥ Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego dnia ♥
Usuń