W życiu czasami mamy takie osoby, których nienawidzimy z różnych powodów.
Z czego wynika nienawiść? Nienawiść może wynikać z zazdrości o osiągnięcia innych
Z czego wynika nienawiść? Nienawiść może wynikać z zazdrości o osiągnięcia innych
lub całkowicie z jakichś innych powodów lub pobudek, ale skupiając się tylko i wyłącznie na życiu naszego wroga, tak naprawdę marnujemy własny czas, który moglibyśmy wykorzystać chociażby
na realizację własnych marzeń. Człowiek nosząc w sercu do kogoś urazę pozbawia siebie tak naprawdę promieni słońca oraz pozytywnej energii. Owszem nie musimy lubić wszystkich ludzi, lecz po co mamy żyć ich życiem? Opowiem Wam historię pewnego chłopaka, który nienawidził w szkole kolegi
z klasy. Zawsze chciał mu wyrządzić jakąś przykrość, bo zwyczajnie kierowała nim zazdrość
o osiągnięcia szkolne i tym samym jego duszę pochłonęła ciemność.
Chłopak nie potrafił cieszyć się z małych rzeczy i dostrzegać piękna przyrody oraz otaczającego go świata. Był zamknięty w sobie, a także nie miał zaufania do innych ludzi. Niektórzy postrzegali go jako osobę bardzo wycofaną, a co było tego powodem? Tego dowiecie się czytając tą historię do samego końca. Nazywam się Dawid Lis i obecnie jestem uczniem szkoły ponadpodstawowej.
W klasie mamy takiego "kujona", którego wręcz nie trawię. Zawsze się wymądrza i uważa,
że nigdy się nie myli. Dodatkowo lubi chwalić się drogimi rzeczami, a to wszystko zazwyczaj sponsorują mu rodzice. Ogólnie jest lubiany przez innych uczniów, jednakże wątpię, aby ich przyjaźń była szczera. Czas na przerwach zazwyczaj spędzam sam, jednakże szczerze mówiąc wolę trzymać się w cieniu, ponieważ przynajmniej mam święty spokój. Miałem w szkole raz taką sytuację, że mój belfer od matmy pomimo sprawdzania obecności myślał, że nie ma mnie w klasie przez miesiąc i tym samym chciał mi już wystawić nieklasyfikowanie do następnej klasy. Na szczęście znalazł kartkę z listami obecności za cały semestr i tym samym byłem uratowany, lecz możecie mi wierzyć na słowo,
że miałem wtedy mały zawał serca. Czasami w szkole miałem napięcia z nauczycielami oraz uczniami,
jednakże starałem się tym nie przejmować. Pewnego dnia postanowiłem sobie, że będę dogryzał jednemu typkowi, aby chociaż raz poczuł ten sam ból, który czułem ja. Zacząłem wypisywać na grupie internetowej naszej klasy niestworzone historie na jego temat, aby zniszczyć mu reputację.
Pierwszy wpis brzmiał następująco:
- Cześć droga klaso! Słyszeliście o tym, że nasz kolega z klasy Alan niedawno był zatrzymany przez policję? Ponoć okradł jakąś starszą kobietę i zażył narkotyki. Kto by pomyślał, że taki wzorowy uczeń
może pokusić się o taki czyn. Pewnie przeniesie się do innej szkoły lub dyrektor wręczy mu naganę
z zachowania.
- Naprawdę? Skąd o tym wiesz? - zaczęli wszyscy dopytywać. Dlaczego na przerwach siedzisz sam
i nie rozmawiasz z nami? dociekali.
- Mam swoje znajomości. Na przerwach siedzę sam, ponieważ większość klasy przeważnie rozmawia tylko z Alanem - podkreśliłem fakty, jednakże tak naprawdę nie chciałem dzielić się z innymi moim życiem prywatnym... Tym razem wielu uczniów zwyczajnie odwróciło się od Alana, lecz miał kilku przyjaciół, którzy nie uwierzyli w moje słowa i dalej z nim się zadawali. Alan na moje fałszywe plotki nie zareagował, aż byłem zdziwiony. Do zakończenia szkoły starałem się uprzykrzać życie temu chłopakowi i nie ukrywam przez pewien czas sprawiało mi to dużą radość, jednakże przyszedł taki moment w moim życiu, że los dał mi nieźle w kość.
Po zakończeniu edukacji znalazłem pierwszą pracę w warsztacie samochodowym.
Wydawało mi się, że zespół z którym pracuję jest uczciwy, lecz bardzo pomyliłem się,
a ta pomyłka słono mnie kosztowała.
- Cześć Dawid. Klient zostawił nam do naprawy samochód. Obejrzyj czy wszystko jest z nim okej.
Sprawdź olej i ogólny stan techniczny tego pojazdu - rozkazał szef.
- Już się robi - powiedziałem. Cała robota zajęła mi jakieś dwie godziny, więc szybko poszło.
Nagle zrobił się jeden wielki ruch. Pierwszy był telefon:
- Dzień dobry. Oddawałem wczoraj do naprawy samochód marki Nissan. Przez telefon byłem zapewniony przez państwa firmę, że samochód ma dobre opony, jednakże po odbiorze pojazdu
z serwisu pojechałem na inną stację diagnostyczną i tam okazało się, że opony były ścięte.
Mało tego opony były nie do ustawienia. Zawieszenie było ponownie do naprawy.
Naprawa zawieszenia w samochodzie jak zawsze obejmowała wymianę różnych elementów
takich jak amortyzatory, sprężyny, wahacze, tuleje czy łączniki stabilizatora. Przez telefon uprzedzałem Was, że mam do przejechania ponad pięćset kilometrów. Prosiłem o naprawę wszystkich uszkodzeń! Typowy mechanik! - wrzasnął do słuchawki rozwścieczony klient. Jeżeli wasza firma będzie próbowała się wybielić to możemy dalej brnąć w tą dyskusję - oznajmił sfrustrowany mężczyzna.
- Szanowny Panie! O jaki samochód chodzi? Z tego co pamiętam to w ostatnim czasie nie naprawialiśmy żadnego Nissana. Wczoraj nie byliśmy z klientem na sprawdzaniu zawieszenia
z żadnym samochodem, więc chyba pomylił Pan serwis mechaniczny - rozłączyłem połączenie,
ponieważ nie chciałem dalej brnąć w tą bezsensowną dyskusję.
Już miałem zbierać się do domu, kiedy nagle w naszym warsztacie pojawili się funkcjonariusze policji.
- Poszukujemy Pana Dawida Lisa - oznajmili.
- To ja, ale o co chodzi? - byłem totalnie zaskoczony.
- Jeden z klientów zarzuca Panu oszustwo związane ze stanem technicznym pojazdu.
Oszustwo według art. 286 KK jest przestępstwem zagrożonym karą pozbawienia wolności do lat 8. W przypadku oszustwa w większych rozmiarach lub wobec osoby pozostającej w stosunku zależności, kara może wzrosnąć nawet do 10 lat pozbawienia wolności. Życie jest Panu niemiłe? - spojrzał policjant na mechanika.
Klient był niezwykle rozczarowany usługami tej firmy, która brała od ludzi naprawdę spore pieniądze, a pracownicy zwyczajnie oszukiwali naiwniaków.
- Pojedzie Pan z nami i tam wyjaśnimy jakie ciążą na Tobie zarzuty - można było dostrzec na ich twarzy ironiczny śmiech. Z zeznań klienta wynika, że po kilku dniach od odebrania samochodu z serwisu zapaliła się czerwona kontrolka informująca o braku wspomagania kierownicy i automatycznie odcinało wspomaganie. Samochodem nie dało się bezpiecznie jeździć po drogach publicznych. Klient twierdzi,
że poinformował go Pan o tym, iż wszystko zostało naprawione oraz wszelkie wady zostały usunięte.
Jak się potem okazało dzień po odebraniu auta wada ponownie wystąpiła co oznaczało, że klient został w tej kwestii okłamany. Ze względu na lekceważące podejście w tej sprawie wasz klient chciał odstąpić od umowy na co Pan nie chciał się zgodzić. Czy to prawda? - zapytał funkcjonariusz.
- Tłumaczyłem temu Panu, że jestem tutaj nowy i auto do naprawy zabrałem grzecznościowo koledze.
- Tylko to nie zmienia faktu, że jako mechanik tak samo Pan odpowiada za ten samochód. Klient twierdzi, że samochód miał tak samo wady ukryte o których w żaden sposób nie został poinformowany.
Przy odbiorze klient dostał zapasową część, aby sam to wymienił gdyby wada w przyszłości ponownie wystąpiła. Jak się okazało dzień po odebraniu auta wada ponownie wystąpiła, więc wasz klient został
w tej kwestii okłamany, a część która została mu przekazana okazała się niekompletna co potwierdziło tak samo później dwóch innych mechaników.
- Klient miał prawo w naszym serwisie do trzech napraw - odpowiedziałem spokojnym tonem.
- Trzy naprawy tak naprawdę nie mają żadnego pokrycia w prawie - coś nam Pan ściemnia.
Wasz klient nas poinformował, że samochód miał wiele ukrytych wad, a dokumenty potwierdzające ten stan rzeczy zostały sprytnie wsadzone na samo dno koszulki z dokumentami, białą stroną do góry tak żeby nie wyglądały podejrzanie - policjanci wyciągnęli dokumenty.
O tym wasz klient tak samo nie został poinformowany - zrobili srogie miny,
aby wystraszyć mechanika.
- Nie rozmawiam bez adwokata - odrzekłem.
Na komisariacie dowiedziałem się, że właściciel tego pojazdu dodatkowo oskarżył mnie o kradzież pieniędzy, które znajdowały się w schowku samochodu. Była to dosyć wielka suma, a tego dnia tylko ja majsterkowałem przy tym samochodzie. Kradzież pieniędzy w polskim prawie jest przestępstwem regulowanym przez artykuł 278 Kodeksu karnego.
Zgodnie z tym przepisem, kradzież polega na zabraniu cudzej rzeczy ruchomej w celu jej przywłaszczenia. W przypadku kradzieży pieniędzy, sprawca zabiera cudze środki pieniężne z zamiarem ich zatrzymania dla siebie. Za kradzież grozi kara pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat.
Szef zwolnił mnie z pracy dyscyplinarnie.
Mój adwokat nie był w stanie mi pomóc
i musiałem odbyć karę w areszcie za popełnienie przestępstwa. Jak sami widzicie nie warto kierować się w życiu nienawiścią do drugiego człowieka, która czasami może nam zakryć słońce i logiczne myślenie, ponieważ nigdy nie wiemy jak los nam się odpłaci i jaka tak naprawdę jest historia drugiego człowieka. Zapewne zastanawiacie się kto był klientem tego samochodu? Był nim Alan - tak właśnie ten sam Alan, którego w szkole tak gnębiłem. Tym razem to on nie miał dla mnie litości i musiałem jakoś to przeżyć.
Tutaj od razu przyszło mi na myśl pewne powiedzenie: " Pan Bóg nierychliwy, ale sprawiedliwy..."
Czasami Bóg nie reaguje od razu na nasze poczynania i nawet jeśli sprawiedliwość nie dosięgnie nas za życia to po naszej śmierci każdy człowiek zostanie sprawiedliwie osądzony i za swoją winę otrzyma należytą karę w piekle. Zakończenie tej historii pozostawiło pewien niedosyt, ale jednocześnie skłoniło bohaterów do większej refleksji nad własną moralnością wobec innych ludzi.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Koniecznie dajcie znać w komentarzu jak oceniacie to opowiadanie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję bardzo za każdy komentarz oraz obserwację ♥