Byłam bardzo podekscytowana. W połowie drogi przypomniałam sobie, że zapomniałam zamknąć furtki. W jednym momencie ogarnęło mnie przerażenie, ponieważ moje kochane psiaki mogły gdzieś uciec. Szybko zawróciłyśmy i pędem jechałyśmy w stronę domu. Gdy dojechałyśmy na miejsce,
drzwi były na oścież otwarte. Oho pomyślałam. Zwierzaki uciekły. Sądziłam, iż pobiegają z cztery godziny jak to zwykle bywało, ale czas mijał, a po nich nie było śladu. Razem z Kasią zaczęłyśmy się martwić. Ponownie wsiadłyśmy na nasze pojazdy w celu przeszukania okolicy.
Już zbliżałyśmy się do pobliskiego ronda, gdy nagle zza krzaków wyskoczyły dwie białe plamki szczekające na przejeżdżające samochody.
- Ania to chyba one! - zaczęła z radością krzyczeć Kaśka.
- W końcu się znalazły! Musimy szybko tam dojechać, żeby czasem znowu gdzieś nie zniknęły
- obydwie z całych sił w płucach wołałyśmy ich imiona. Psiaki na chwilę przystanęły,
a wtedy zatrzymało się jakieś auto, które wciągnęło je do samochodu.
- Czy ty to widzisz? - z przerażeniem powiedziała do mnie moja towarzyszka.
- Oni kradną moje zwierzęta!
Niestety, lecz było tak ciemno, że nie byłyśmy w stanie dostrzec rejestracji złodzieja.
Wróciłam do domu cała zapłakana.
- Nie martw się kochanie. Na pewno ktoś zauważy, że te stworzenia nie pochodzą z ich środowiska,
a wtedy zgłoszą to na policję - zaczęła pocieszać mnie przyjaciółka.
- One już do mnie nie wrócą! A wszystko przeze mnie. Gdybym zamknęła tą furtkę nie doszłoby ponownie do tej sytuacji. Tyle razy powtarza się znowu ta sama historia, że gdzieś uciekają,
a jednak nie potrafię wyciągnąć z tych lekcji nauczkę.
- Wiesz co mam pomysł! - z ekscytacją podskoczyła do góry!
- Aha, ciekawe jaki - powiem szczerze, że bałam się jej pomysłów, jednakże ten nie był znowu aż taki głupi.
- Możemy napisać w internecie na specjalnej stronie o ich zaginięciu i zwycięzcę będzie czekała nagroda! Ale to oczywiście będzie podpuchą i złodzieje trafią bezpośrednio w odpowiednie ręce.
- Jesteś genialna! - aż z radości ją uściskała.
Post zamieściłyśmy o godzinie 19:20. Minął już tydzień, jednakże odzewu żadnego nie było.
- Kasiu naprawdę dziękuję za Twoje chęci, ale sama widzisz, że to nie pomogło.
Moje łobuzy przepadły tym razem na zawsze - kiedy coś przeskrobały mówiłam do nich wstrętne łobuzy, a one tylko merdały tymi swoimi puszystymi ogonkami.
- Raczej nic już nie zdziałamy - ze smutkiem i łzami w oczach powiedziała.
Siedziałyśmy bodajże z godzinę na huśtawce, gdy nagle zadzwonił telefon.
Przypuszczałam, że dzwoni moja siostra, aby mi powiedzieć o nowym komputerze, który niedawno sobie kupiła. Naprawdę nienawidziłam ludzi, którzy ciągle się czymś przechwalali, a ona do takich należała. Jednak cóż zrobić? Siostry się nie wybiera.
Podniosłam słuchawkę i usłyszałam jakiś nieznany głos.
- Cześć siostrzyczko! Jak tam leci? - przekonana, że to właśnie ona dzwoni zaczęłam tymi słowami rozmowę.
- Dzień dobry. Z tej strony Małgorzata Kowalska. Dzwonię, ponieważ posiadam Pani zguby.
Jakiś czas temu, gdy wracałam z mężem samochodem dostrzegliśmy na jezdni jakieś stworzenia.
Nie chcieliśmy, aby stało się im coś złego, dlatego postanowiliśmy przygarnąć je do siebie.
Wczoraj wysłałam zdjęcia piesków mojej córce, a wtedy ona mi powiedziała, że Pani ich poszukuje.
Długo zastanawiałam się nad tym czy dzwonić, jednakże zdałam sobie sprawę, że Pani pewnie bardzo się martwi. Sama rozpaczałabym, gdyby moja Kulka nagle gdzieś zniknęła.
- Przepraszam, ale myślałam, że dzwoni do mnie siostra. Jestem bardzo wdzięczna za ten telefon.
Już sądziłam, że straciłam je na zawsze a tu taka niespodzianka! Kiedy mogę je odebrać?
- Proszę przyjechać jutro. Mieszkamy w Poziurce, mała wioska.
Kobieta podała mi adres i następnego dnia razem z Kasią pojechałam po zwierzaki.
Ludzie, którzy przygarnęli je do siebie byli naprawdę sympatyczni. Nie chcieli od nas żadnej nagrody,
a na dodatek wykąpali jeszcze moich łobuzów. Aż byłam w szoku, ponieważ zawsze uciekały przed prysznicem. Niemniej jednak historia zakończyła się szczęśliwie i więcej w życiu nie miałam już takich przygód. Wyciągnęłam wnioski z poprzednich doświadczeń i więcej nie mam zamiaru ich popełniać.
Dobrze, że wszystko się szczęśliwie zakończyło ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ♥
http://najlepszy-blog-monki.blogspot.com/
Dobrze, że przygarnęli ich ludzie i dobrych sercach. Powinniśmy brać przykład z takich osób.:)
OdpowiedzUsuńFantastic post, dear!
OdpowiedzUsuńHugs ♥
Świetny wpis!! Oby takich więcej :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam na:
mysterious-bunny.blogspot.com
Super wpis!
OdpowiedzUsuńhttps://martini2000.blogspot.com
Na szczęście zwierzakami zaopiekowali się dobrzy ludzie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
http://perypetieoliwii.blogspot.com/
Bardzo fajna historia, przyjemnie się czytało. Dobrze, że tak się skończyła. ;)
OdpowiedzUsuńczytam-wszystko.blogspot.com
Super historia ale Dobrze ze wszystko się dobrze skończyło :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
www.blondevsfashion.blogspot.com
Wspaniały wpis, zakończenie cudowne uwielbiam happy endy :) czekam na kolejne opowiadanie, uwielbiam twoją twórczość :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko myszko :*
ayuna-chan.blogspot.com
mega :)
OdpowiedzUsuńnajważniejsze,że zakończeni to happy end :)
OdpowiedzUsuńSandicious
So interesting post! I like your blog...
OdpowiedzUsuńFollow for follow? <3
http://www.ioannesstyle.com/
Can follow one each other on:
Bloglovin: https://www.bloglovin.com/blogs/ioannes-style-19150239
Instagram: https://www.instagram.com/ioannes_style/
Nice post!!
OdpowiedzUsuńI follow you. Mind following back?
http://asweetwoorld.blogspot.com/
Świetne opowiadanie! Opisałaś taką codzienną sytuację, która może przydarzyć się praktycznie każdemu :)
OdpowiedzUsuńhttp://paulan-official-blog.blogspot.com/
A to dopiero historia. Nasze husky uciekaly regularnie na spacerze gdy tylko je spuszczaliśmy ze smyczy na spacerze. Taka natura i nawet zamknięta furtka nie pomoże bo one zwykle robią podlopy pod ogrodzeniem cwaniaki. Na szczęście zawsze do nas wracały.
OdpowiedzUsuń