Translate

czwartek, 1 lutego 2018

Bez wyboru - opowiadanie

Kiedyś usłyszałam, że najważniejsza w życiu jest wiara. 
Zawsze wyśmiewałam ludzi, którzy tak mówili, ponieważ sama nie potrafiłam żyć nadzieją.
 Po pięciu latach małżeństwa mąż odszedł do innej kobiety, a mnie zostawił z dwójką dzieci.
W tamtym momencie byłam z nim w trzeciej zaawansowanej ciąży.
Z dzieciakami utrzymywał kontakt aż do czasu kiedy dowiedział się, że ponownie zostanie ojcem.  Potem całkowicie o nas zapomniał, gdyż nowa rodzina była dla niego ważniejsza.
Musiałam radzić sobie sama.
Na początku wszystko mnie przerastało. Z dnia na dzień, widziałam wokół siebie tylko szare kolory. Nie doceniałam tego co znajduje się dookoła mnie. To co nas otacza jest cudem, lecz czasami nigdy tego nie potrafimy dostrzec. Zajmujemy się wyłącznie przyziemnymi sprawami, a czas ucieka przez palce. Zrozumiałam to dopiero w momencie, gdy zmarła moja córka. 
Miała zaledwie sześć lat i przed sobą wielką przyszłość.
 Była zdolną baletnicą z dużymi osiągnięciami jak na swój wiek.
Pewnej nocy obudziła się z krzykiem, że niedługo umrze.
Przytuliłam ją mocno do siebie, aby się uspokoiła.
Następnie próbowałam jej uświadomić, iż to tylko zły koszmar, lecz ta wizja się po ośmiu miesiącach sprawdziła. Marika niespodziewanie zachorowała.
Jej żołądek miał problemy z trawieniem jedzenia, dlatego konieczna była natychmiastowo operacja. Największy ból dla matki to widzieć cierpienie własnego dziecka.
Podczas zabiegu zostałam poproszona o czekanie na korytarzu.
Kiedy zabieg dobiegł końca, weszłam z powrotem do sali.
Usiadłam obok jej łóżka i przepraszałam, że nie mogłam trzymać jej za rękę.
Nie wyobrażałam sobie, że może umrzeć wcześniej niż ja.
Przecież każdy rodzic chce, aby to dzieci je chowały, a nie na odwrót.
Gdy trwała operacja wystąpiły pewne komplikacje.
Spodziewałam się najgorszego, aczkolwiek lekarze stanęli na wysokości zadania.
Po trzech miesiącach Marika była zwolniona ze szpitala do domu,
więc powoli powracałam do swoich  obowiązków.
Skupiłam się wyłącznie na pracy, aby jakoś nas utrzymać, lecz przez to całkowicie zaniedbałam dzieci oraz nie ukrywam, że poświęcając się robocie podupadłam trochę na własnym zdrowiu.
Wracając z pracy byłam doszczętnie wykończona i córką pozwalałam robić wszystko co chcą, 
żeby tylko przez chwilę móc odpocząć.
Pewnego dnia dziewczynki wyszły po obiedzie na spacer.
O godzinie szesnastej odebrałam najgorszy w swoim życiu telefon.
 Zostałam poinformowana o zgonie mojego szkraba.
Wpadły na głupi pomysł, żeby wspiąć się na wagon. Marika by wejść na cysternę postanowiła się podciągnąć. Chwyciła rączkami kabla w którym płynął prąd. Zmarła na miejscu.
Za całe to zdarzenie obwiniałam najmłodszą Amy, gdyż chciałam zabić własne wyrzuty sumienia.
Zalewałam smutki w alkoholu. Nie potrafiłam sobie z tym poradzić, a pomocy nie chciałam od nikogo przyjąć. Przez swoje bezmyślne zachowanie poroniłam.
 Po tym wydarzeniu Adam złożył do sądu wniosek o odebranie mi praw rodzicielskich.
W jednym momencie cały mój świat się zawalił.
Sobotniego popołudnia pojechałam do przyjaciółki, gdyż musiałam się komuś wyżalić.
 Amy została w domu z koleżanką. Nie spodziewałam się, że po takich traumatycznych przeżyciach może zdarzyć się coś gorszego. Kiedy wróciłam do mieszkania po dwudziestej pierwszej, spostrzegłam, że córka gdzieś zniknęła.
Momentalnie przyszły mi do głowy najczarniejsze scenariusze.
Zaczęłam wydzwaniać po ludziach, a kiedy nie przyniosło to żadnego rezultatu wyruszyłam na nocne poszukiwania. Niestety jej nie znalazłam. O siódmej rano zapukali w drzwi komendanci.
Gdy otworzyłam od razu zakuli mnie w kajdanki, a następnie zabrali na komisariat.
Kompletnie nie wiedziałam co się dzieje. Na miejscu otrzymałam wiadomość, że Amy nie żyje.
 Ta wiadomość całkowicie do mnie nie docierała.
 Byłam oskarżona o zabójstwo własnego dziecka. Wyrok już całkowicie na mnie zapadł.
Na rozprawie adwokat za wszelką cenę próbował udowodnić, że nie mam z tym nic wspólnego, jednakże Adam oczerniał mnie na każdym kroku.
- Wysoki Sądzie. Przyznaję się, iż ostatnim czasem zaniedbywałem córki.
Jednak nie spodziewałem się, że matka może posunąć się do takiego czynu.
Zabiła własne dziecko!
W dodatku jedyne jakie posiadała,
bo najmłodsza zmarła kilka miesięcy temu tylko i wyłącznie przez nią.
- Dlaczego Pan tak uważa? - zapytała sędzina.
-Moja żona poświęcała się wyłącznie pracy, a dzieci były same sobie na pastwę losu.
-Co ty pleciesz?! Przypomnę ci, że to ja siedziałam po nocach w szpitalu, gdy Marika chorowała.
 Ty w tym czasie zajmowałeś się nową rodziną, a małej nawet nie raczyłeś odwiedzić.
- Nieraz przyjeżdżałem, jednakże drzwi zawsze były dla mnie zamknięte, a telefonów nie odbierałaś. Raz musiałem rozmawiać z Amy przez okno, ponieważ bała się, że ponownie wpadniesz w szał i ją pobijesz. Już dawno powinnaś się leczyć, a teraz trafisz za kratki.
- Proszę o spokój! Niech Pan powie co wydarzyło się tamtego dnia.
- Około godziny dziesiątej przeczytałem wiadomość od córki, że Karolina ponownie się nad nią znęca. Nie ukrywam, ale bardzo się zdenerwowałem. Od razu wsiadłem w samochód i ruszyłem w stronę ich domu. Będąc na miejscu spostrzegłem otwartą furtkę.
Wszedłem do mieszkania, jednakże nikogo nie zastałem. Sądziłem, że gdzieś ją zabrała, bo dowiedziała się, że przyjadę.  Na miejscu, gdy drzwi ponownie były zamknięte postanowiłem sprawdzić jeszcze ogród. Właśnie tam znalazłem martwą Amy.
Natychmiast wezwałem policję. Ten widok zostanie mi na zawsze w pamięci.
Do tej pory nie mogę uwierzyć co ta kobieta zrobiła. Pragnąłem przygarnąć córkę do siebie i zapewnić jej wspaniałe życie, a zafundowałem własnym dzieciom jedynie trumny.
- Dobrze wiesz, że to twoja wina! Gdybyś nas nie opuścił to nigdy nie doszłoby do takich tragedii. Naprawdę uważasz, że posunęłabym się do zabójstwa? Wysoki Sądzie. Tego dnia przebywałam u Anny Pikul. Do domu wróciłam późnym wieczorem. Gdy spostrzegłam, że Amy gdzieś znikła wpadłam 
w wielką panikę. Od razu zadzwoniłam do Adama, lecz nie odbierał.
Dzwoniłam do mamy koleżanki córki, ale nie wiedziała co się mogło stać.
Miała porozmawiać ze swoją Amelką. Z samego rana policjanci zabrali mnie na posterunek i tam wszystkiego się dowiedziałam. Do głosu nie byłam dopuszczana.
Nawet Wysoki Sędzia nie wie co ja czuję. Stojąc nad ich grobami, próbuję z nimi rozmawiać, jednakże moją odpowiedzą jest zwyczajna cisza.
Serce pękało mi z bólu, gdy zakopywałam własne pociechy.
Moich dzieci już nie ma! Zostałam po prostu sama.
Sekcja zwłok wykazała, że dziewczynka podczas nieobecności mamy zażyła dużą dawkę leków, 
która okazała się być śmiertelna.
Dwa lata po tragedii matka znalazła kartkę w zeszycie na której były napisane
ostatnie słowa dziewczynki.
" Kochani Rodzice! Przepraszam Was za ten wypadek Mariki. Ja nie chciałam! 
Nie będę dłużej sprawiała Wam kłopotów! Wasza Amy. "

21 komentarzy:

  1. Inspiring post!
    I discover your blog and start following it through GFC. Hope you would like to follow me back. See you soon on my blog. Please visit my blog.
    https://clickbystyle.blogspot.in/

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo emocjonalny wpis...
    pozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Niesamowite w swoim smutku. Bardzo smutna historia.

    Pozdrawiam
    Sara's City

    OdpowiedzUsuń
  4. aż mnie ciarki przeszły...
    zapraszam i dziękuje za odwiedziny kochana! <3
    Jesi_Jesa
    Instagram

    OdpowiedzUsuń
  5. Skąd pomysł na takie opowiadanie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze powiedziawszy pisałam to opowiadanie w wakacje, a pomysł zrodził się zwyczajnie w głowie. Dawno temu dużo oglądałam seriali kryminalnych, więc moja wyobraźnia wymyśliła sobie taki scenariusz :)

      Usuń
  6. wzruszający bardzo..

    https://gold-b3rry.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam czytać takie opowiadania, najbardziej boli to, że tak szybko się kończą.

    ps. Jest mi niezmiernie miło ^ <3

    Obserwuje i zapraszam: anotherbeautyblogxoxo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Kocham czytać Twoje opowiadania.!.
    Serdecznie pozdrawiam.
    www.nacpana-ksiazkami.blogspot.de

    OdpowiedzUsuń
  9. W końcu kolejne opowiadanie, już nie mogłam się doczekać uwielbiam to jak piszesz! Mogłabyś w końcu stworzyć długie opowiadanie, takie z rozdziałami z długą wielowątkową historią byłabym czytelnikiem! Wspaniałe opowiadanie, bardzo emocjonalne i wzruszające !
    Pozdrawiam cieplutko myszko :*
    ayuna-chan.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Uwielbiam ten post!

    http://www.laburbujadethor.es/diseno-principe-de-gales-diseno-real/

    OdpowiedzUsuń
  11. Aż mam ciarki! Smutne i przerażające!

    Pozdrawiam, poprostualeksandraa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo wzruszający post. Pozdrawiam i zapraszam na mojego bloga :)
    claudeeen.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Wzruszający post...
    Pozdrawiam cieplutko
    My blog

    OdpowiedzUsuń
  14. Wzruszyłam się czytając Twoje opowiadanie. Świetnie napisane :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo mnie poruszyła ta historia. U mnie było podobnie. Mama została z nami sama bo tatuś znalazł sobie inną rodzinę. Z wieloma problemami musiała się mierzyć sama. Ojca niewiele to obchodziło. Ciągle tylko dokładał.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za każdy komentarz oraz obserwację ♥