Translate

wtorek, 4 marca 2025

Odnalezione Szczęście - krótkie opowiadanie

 

Czy kiedykolwiek próbowaliście szukać szczęścia? Ja próbowałam znaleźć czterolistną koniczynę,
lecz znalezienie jej graniczyło z cudem. Ciężko jest znaleźć igłę w stoku siana, a co dopiero szczęście,
które bywa bardzo ulotne. Pewnego dnia wybrałam się na spacer do lasu. Pogoda była słoneczna 
i można było słuchać świergotu ptaków. Kocham wiosnę między innymi za budzącą się do życia przyrodę. Zaczęłam rozmyślać nad tym co tak naprawdę przynosi mi w życiu radość. Przecież miałam przyjaciół, rodzinę, którzy zawsze podnosili mnie na duchu, jednakże w głębi serca czułam jakąś wewnętrzną pustkę. Czym była ona spowodowana? Przechadzając się leśnymi ścieżkami moje oczy dostrzegły zawieszone na gałęzi drzewa kotki, które były czarne. Szczerze powiedziawszy trochę przeraziłam się, bo nie mogłam ich zabrać ze sobą, gdyż rodzice nie tolerowali zwierząt. 
Wiedziałam jednak, że nie mogę ich tak zostawić na pastwę losu i pewną śmierć, bo na pewno by nie przeżyły. Zaczęłam zastanawiać się co mogę zrobić w tej sytuacji. Od razu pomyślałam o Kalinie oraz jej mamie. One nigdy nie przechodziły obojętnie obok cierpiących istot. Nie czekając ani chwili złapałam za telefon i do niej zadzwoniłam. Po kilku sygnałach odebrała.
- Cześć Kalina. Dzwonię do Ciebie, ponieważ znalazłam się w podbramkowej sytuacji.
Tylko ty i Twoja mama możecie mi pomóc - zakomunikowałam.
- Co się stało? Gdzie jesteś? - zapytała przerażona.
- Słuchaj mnie uważnie! Niedaleko naszego kościoła w tym pobliskim lasku znalazłam małe, czarne koty. Jeżeli im nie pomożemy to na pewno umrą z głodu, a ja nie mogę ich zabrać do domu 
i przecież ich tutaj nie zostawię. Chętnie pomogę Ci poszukać domu dla nich, jednakże na ten moment
błagam Cię o ratunek.
- Obecnie jesteśmy u babci, ale za chwilę będziemy zbierać się do domu to podjedziemy tam samochodem - odpowiedziała.
- Super! Bardzo Wam dziękuję! Wiedziałam, że mogę na Was liczyć - wykrzyczałam z radości.
- Nie ma problemu! Przecież wiesz, że moja mama co chwilę przynosi do mieszkania jakieś znajdy 
- zaśmiała się. Troszkę musiałam poczekać zanim przyjechały, ale nie zostawiły mnie i kotów 
w potrzebie.
- Na samym początku pojedziemy z nimi do weterynarza, aby sprawdzić ich stan zdrowia. 
Nie martw się wszelkie koszty leczenia pokryję z własnej kieszeni - powiedziała Pani Magda.
Ty i tak zrobiłaś dobry uczynek, że nie przeszłaś obok nich obojętnie. Można powiedzieć, 
że uratowałaś im życie - pochwaliła mnie kobieta. W lecznicy weterynaryjnej musieliśmy trochę poczekać, ponieważ lekarz przeprowadzał w tym momencie operację szesnastoletniego psa- tak zostaliśmy poinformowani przez recepcjonistkę. W końcu wyszedł lekarz.
- Przepraszam, że musieli państwo tyle czekać, ale przeprowadzałem skomplikowany zabieg.
Mam tylko nadzieję, że biedaczyna przeżyje, ponieważ najbliższe dwie godziny są kluczowe dla jego życia.
- A co mu się stało? - zapytałam zaciekawiona.
- Psiak uciekł właścicielce z posesji i potrącił go rozpędzony samochód. Sprawca uciekł z miejsca zdarzenia, lecz na szczęście inna kobieta jadąca za nim widziała ten wypadek i od razu zareagowała,
bo inaczej poniósłby śmierć na miejscu.
- Ludzie są jednak bez serca - jak ten człowiek mógł tak spokojnie sobie odjechać i zostawić to stworzenie na pewną śmierć. Dobrze, że ta kobieta zareagowała na czas - powiedziałam. 
Nie potrafiłam zrozumieć jak można tak postąpić. Przecież kierowca musiał widzieć tego psa...
- Takich przypadków w tym tygodniu miałem już kilka. Niestety, lecz nie każdy człowiek ma serce 
do zwierząt - westchnął weterynarz. Lepiej pokażcie mi te koty - wskazał palcem na małe, 
czarne kulki. Weterynarz stwierdził, że maluchy miały świerzb w uszach, ale zostały przepisane 
na to odpowiednie leki, które miały zapobiec dalszej infekcji. Po kilku tygodniach leczenia widać już było znaczną poprawę, więc rozpoczęły się poszukiwania dla nich domu. 
Praktycznie wszystkie znalazły nowych opiekunów oprócz jednego. Udało mi się namówić rodziców, aby tego jednego czarnego futrzaka przygarnąć do siebie. 
Ten mały kot był moim odnalezionym, czarnym szczęściem....
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Koniecznie dajcie znać w komentarzu jak oceniacie to krótkie opowiadanie ;)
Tymczasem życzę każdemu miłego dnia!

4 komentarze:

  1. Piękne opowiadania o tym, jak kociaczki zostały uratowane!!! Cieszę się, że Twoje opowiadanie szczęśliwie się skończyło :) Chciałabym, żeby w realnym świecie było podobnie i zwierzęta nie musiały cierpieć... No i to, że akurat kociaczki czarne zostały uratowane, a nie przez swój kolor ostawione na pastwę losu!
    P.S.
    Ja w dzieciństwie też starałam się znaleźć czterolistną koniczynę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję - super, że opowiadanie spodobało się 👍W Polsce od jakiegoś czasu działa aplikacja Animal Helper, jednakże nie funkcjonuje jeszcze w całej Polsce, a gdyby człowiek znalazł jakieś bezdomne zwierzę to zawsze może zadzwonić na pogotowie weterynaryjne nr. 983 👍Jeżeli kot jest czarny to nie oznacza, że od razu może przynieść pecha...W tym opowiadaniu kolor czarny akurat przynosi szczęście 😉
      Chyba każdy chociaż raz takiej koniczyny gdzieś szukał 🙈 Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za odwiedziny ❤️

      Usuń
  2. Też wiele razy szukałam koniczynki i nigdy nie znalazłam czterolistnej xd
    Miłego dnia :)
    Angelika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żeby znaleźć czterolistną koniczynkę to trzeba mieć wielkie szczęście xd
      Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za odwiedziny ❤️
      Również życzę miłego dnia ❤️

      Usuń

Dziękuję bardzo za każdy komentarz oraz obserwację ♥