Translate

czwartek, 14 września 2023

Screams in myself - krzyki w sobie - opowiadanie

W życiu przytrafiają się bardzo różne tragedie. Niektóre wydarzenia sprawiają, że wewnętrznie jesteśmy rozwaleni na kawałki. Chociaż codziennie rano wstajemy i uśmiechamy się do świata 
jakby nigdy nic się nie stało to w głębi duszy możemy usłyszeć krzyki w sobie,
które nie mogą się wydostać na zewnątrz. Bardzo często tłumimy własne emocje,
ponieważ wiemy, że nikt nie zrozumie naszego bólu i nawet słowa otuchy tak naprawdę nigdy
nie wyleczą naszej rany. Najgorszą rzeczą jaką człowiek może przeżyć jest właśnie śmierć własnego dziecka. Mamy wtedy pretensje do całego świata, dlaczego tak się stało.
Zadajemy pytania Bogu, dlaczego nie wziął do siebie nas rodziców tylko młodego człowieka,
który miał przed sobą całe życie. Na niektóre pytania nigdy nie poznamy odpowiedzi
i nie pogodzimy się ze śmiercią osoby, którą kochaliśmy. 
Mimo wszystko trzeba będzie nauczyć się z tym ciosem, który na nas spadł jakoś żyć.
Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś ostatni raz, dlatego warto doceniać ludzi,
którzy są obok nas.
- Cześć Mamo. Wybieram się do miasta na jakieś zakupy. Kupić Tobie coś? - zapytał Marek.
- Wiesz. Chyba skończyła się kawa i cukier. Poczekaj chwilę to pójdę po portfel 
i dam Ci pieniądze - powiedziała.
- Nie trzeba. Zresztą trochę się spieszę, bo zaraz będę miał autobus.
Oddasz mi jak wrócę - pomachał ręką na pożegnanie.
Minęło osiem godzin, a Marka dalej nie było widać. Zaczęłam się denerwować i martwić.
- Pewnie coś się stało - przemknęła mi taka myśl przez głowę. 
Godzinę później odebrałam od siostry Magdaleny telefon.
- Marysiu dzwonili do mnie ze szpitala. Marek jest na oddziale intensywnej terapii - zakomunikowała.
- O Boże! Przeczuwałam, że coś niedobrego może się wydarzyć. 
Wiesz co się stało? - zapytałam, a nogi miałam dosłownie jak z waty.
- Lekarz tylko mnie poinformował, że znaleźli go na chodniku z rozwaloną głową, 
a obok niego leżały nieszczęsne zakupy. 
Jakaś osoba widząc go zadzwoniła niezwłocznie po karetkę pod numer sto dwanaście.
- Dobrze, że na świecie są jeszcze tacy ludzie, którzy nie przejdą obok człowieka obojętnie.
To przyjedziesz po mnie z Agnieszką? Pojedziecie ze mną do szpitala? 
- głos w jednej chwili mi się załamał. 
- Agnieszka jest teraz u koleżanki. Zaraz do niej zadzwonię i przyjedziemy po Ciebie - odrzekła.
- Bardzo Wam dziękuję - naprawdę byłam wdzięczna Bogu, że zawsze mogę liczyć na moją siostrę.
Agnieszka była jej córką. Miała trzydzieści lat tak samo jak Marek.
Na szczęście nie musiałam długo czekać na ich przyjazd, a gdy zobaczyłam syna na szpitalnym łóżku
z zabandażowaną głową to zwyczajnie popłakałam się jak dziecko.
- Mareczku co Ci się stało? Napadł ktoś na Ciebie? - zaczęłam go lekko głaskać po ręce.
Był strasznie poobijany. Nie ten sam człowiek, którego widziałam rano. Na szczęście był przytomny.
- Straciłem przytomność, a potem już nie pamiętam co się działo. 
Czy mogłabyś mnie trochę podnieść? - spojrzał na mnie, jednakże z wielkim trudem 
przyszło mu wypowiedzenie tych słów.
- Spokojnie. Zaraz Cię podniosę - włożyłam jedną rękę za jego plecy, a drugą lekko za kark. 
Nie zdążyłam nawet rąk wyciągnąć, a aparatura, 
która była do niego podłączona zaczęła strasznie piszczeć.
- Co się dzieje? - popatrzyłam na monitor, a potem na Marka. Byłam przerażona.
Już nie czułam na moim policzku jego oddechu. Przyleciał personel i kazali mi opuścić salę.
Przez szybę drzwi widziałam, że jest reanimowany. Usiadłam na krześle, bo nie mogłam na to patrzeć.
Po dwudziestu minutach wyszedł lekarz.
- Pani Mario. Bardzo mi przykro, lecz nie zdołaliśmy go uratować.
Proszę pożegnać się z synem - westchnął na koniec lekarz.
Nawet nie zdajecie sobie sprawy z tego jaki wewnętrzny krzyk rozdzierał się w głębi mej duszy.
Na początku chciałam wierzyć, że to wszystko jest zwykłym kłamstwem.
Potem obwiniałam lekarzy za śmierć mojego dziecka, bo okropnie cierpiałam.
Mijały miesiące, a ja musiałam jakoś powrócić do normalności.
Gdy spotykałam innych ludzi to oni nawet nie przypuszczali,
że spotkała mnie w życiu taka tragedia i zwyczajnie przeszłam przez piekło.
Człowiek nie zna dnia ani godziny, więc doceniajmy każdą chwilę 
zanim stanie się tylko wspomnieniem. Z tym przesłaniem zostawiam Was na koniec.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
fot. pixabay

35 komentarzy:

  1. Ale u Ciebie pięknie :) Zabieram się za przeczytanie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że opowiadanie podobało się :)
      Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny ♥

      Usuń
  2. O rany! Aż mnie dreszcze przeszły...i nic więcej nie dam rady napisać...

    OdpowiedzUsuń
  3. Aż mnie dreszcze przeszły i nie jestem wstanie więcej napisać....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opowiadanie może być dosyć smutne, ale czasami takie bywa życie :)
      Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny ♥

      Usuń
  4. Opowiadanie refleksyjne i jak z życia wzięte. Pozdrawiam :-).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogę zdradzić, że opowiadanie jest inspirowane prawdziwymi wydarzeniami.
      Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny ♥

      Usuń
  5. Witam serdecznie ♡
    Wstrząsające, opowiadanie dość smutne, ale zawiera w sobie po prostu życie. Śmierć jest trudna chyba dla każdego :/
    Pozdrawiam cieplutko ♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Śmierć bez wątpienia jest dla każdego człowieka trudnym przeżyciem.
      Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za odwiedziny ♥

      Usuń
  6. Mocne... Przeczytałam jednym tchem!

    OdpowiedzUsuń
  7. Curious photograph that remembers is that there are moments of stress. The best are the calmed moments ever.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I agree, that the best are the calmed moments ever.
      Best regards and thank you for visiting.

      Usuń
  8. Straszne to i niestety czasami się zdarza
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Życie czasami potrafi być nieprzewidywalne :/
      Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny ♥

      Usuń
  9. Życie samo pisze scenariusz. Z Twoim opowiadaniem na pewno utożsamia się wiele ludzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, że życie czasami samo pisze scenariusz.
      Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny ♥

      Usuń
  10. Bardzo poruszające opowiadanie. Wydaje się jakby to była opowiedziana prawdziwa historia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się zatem, że opowiadanie się podoba. Opowiadanie jest poniekąd inspirowane prawdziwymi wydarzeniami. Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny ♥

      Usuń
  11. czasem milczenie jest najgłośniejszym krzykiem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda :) Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny ♥

      Usuń
  12. Smutne, ale prawdziwe. No i to przesłanie ❤

    OdpowiedzUsuń
  13. Opowiadanie bardzo poruszające, ale realia szpitalno-chorobowe nie zachowane. Dla kogoś takiego jak ja, kto swoje przeżył, obniża to zamierzony efekt.
    Takich pacjentów nie wolno ruszać, nikt by na to nie pozwolił. Nawet, gdyby leżący Marek poprosił mamę, żeby go poprawiła, ona powinna uspokoić go. powiedzieć, żeby się nie denerwował, odpoczywał. Samym tym gestem mogła pogorszyć jego stan.
    Bardzo wiarygodnie opisujesz emocje, ale warto popracować nad światem przedstawionym. Piszę to, ponieważ sama planujesz wydać książkę, ja pisałam kiedyś powieść i też przyjmowałam krytykę - wiem, że jest przydatna, jeśli konstruktywna.
    Powodzenia, pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest tylko opowiadanie ;) Wiem, że realia szpitalne są dosyć inne :)
      Zgadzam się z Tobą, że konstruktywna krytyka zawsze może się człowiekowi przydać ♥ Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za odwiedziny ♥

      Usuń
  14. Śmierć jest częścią życia. Bardzo trudno nam się z tym pododzić, zwłaszcza jeśli dotyczy młodych, czy tych całkiem maleńkich. Ale tak niestety jest. 😔
    Jedynie czas i obecność bliskich pomaga ukoić rany.
    Bardzo poruszający wpis. Pozdrawiam 💚

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ze śmiercią zawsze trudno jest pogodzić się zwłaszcza tak jak napisałaś, kiedy dotyczy to ludzi młodych lub maleńkich, ale osób starszych też jest bardzo szkoda, bo tacy ludzie mają największą mądrość życiową :)
      Czasami trzeba samemu ukoić swoje rany. Jest takie powiedzenie:
      " Czas nie goi ran. Czas jedynie pozwala nam przywyknąć do bólu po stracie.
      Czas może tylko uczy nas rozsądniej obchodzić się z bólem, jakoś bandażować te rany.
      Żyć z nimi i tyle. " :) Cieszę się, że opowiadanie się podobało ♥
      Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za odwiedziny ♥

      Usuń
  15. Mam swoje doświadczenia bardzo mocne na te tematy. Okrutne to wszystko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Life is brutal. Życie czasami jest nieznośne, ale zdarzają się takie chwile dla których warto żyć ;) Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny ♥

      Usuń
  16. Jestem pod wrażeniem Twojego opowiadania. Świetnie napisane.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ♥ Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego dnia ♥

      Usuń
  17. Brawo! Skoro jest opowiadanie, to może i powieść być! Ja piszę właśnie swoją pierwszą powieść. I mój bohater też zginie :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ♥ Może w przyszłości pojawi się druga książka ze zbiorem opowiadań ;) Na ten moment to jest dosyć małe zainteresowanie pierwszą książką :/ To jestem ciekawa Twojej powieści :)
      Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego dnia ♥

      Usuń

Dziękuję bardzo za każdy komentarz oraz obserwację ♥