Od naszego rozwodu minęło już sześć lat, a ja nie potrafiłem o niej zapomnieć. Podpisałem wtedy papiery, gdyż jej szczęście było dla mnie najważniejsze. Kiedy odeszła do innego mężczyzny poczułem wielką pustkę w sercu. Próbowałem sobie ułożyć życie na nowo, ale zwyczajnie nie potrafiłem. Tamtego dnia przechadzając się po uliczkach spostrzegłem Lenę siedzącą na naszej ławce. To właśnie tam się poznaliśmy. Obserwowałem ją z ukrycia przez chwilę i spostrzegłem, że płacze. Nie wiedziałem czy podejść, ponieważ od tamtego czasu nie miałem z nią żadnego kontaktu. Jednak zaryzykowałem. Podszedłem i usiadłem. Tak jak myślałem nie rozpoznała mnie.
Zapytałem czemu płacze, a ona ściągnęła swoje okulary i pokazała wielkiego siniaka pod okiem.
Zapytałem czemu płacze, a ona ściągnęła swoje okulary i pokazała wielkiego siniaka pod okiem.
Nie wiedziałem co powiedzieć. Wtedy zaczęła się żalić, że sama zrujnowała sobie życie. Miała wspaniałego męża, a zostawiła go dla bydlaka, który za grosz nie ma do niej szacunku. Zaproponowałem jej, żeby nawiązała z nim kontakt, lecz ona powiedziała, że nie chce mu ponownie niszczyć życia. Stwierdziłem, że tym razem nie pozwolę jej odejść i postanowiłem o nią z całych sił walczyć. Poprosiłem o numer telefonu, a kilka dni później zaoferowałem spotkanie, aby jeszcze raz mogła mi się wyżalić. Niechętnie się zgodziła ze względu na domowego tyrana, ale osiągnąłem swój mały cel. Kupiłem bukiet róż, który zawsze uwielbiała, a następnie udałem się do parku.
Wręczyłem kwiaty i zaprosiłem ją do pobliskiej kawiarenki w której się jej oświadczyłem.
Skojarzyła to miejsce i zaczęła opowiadać naszą historię, aż w końcu zapytała jak mam na imię. Odpowiedziałem, że doskonale je zna. Zaczęła dokładnie mi się przyglądać i zrozumiała, że to ja.
Od razu chciała wyjść, ale złapałem ją za rękę.
- Możesz mi powiedzieć czego ty ode mnie chcesz? Nacieszyłeś się moim nieszczęściem?
- Kobieto czy ty nie rozumiesz, że ja cię nadal kocham. Pozwoliłem ci wtedy odejść, ale to był mój wielki błąd. Nie mogę patrzeć jak cierpisz przez tego człowieka. Wszystko ci wybaczę, nawet pokocham wasze dziecko, ale wróć do mnie.
- Oszalałeś?! Myślisz, że wszystko będzie jak dawniej?! Nie będzie...
- Chociaż spróbujmy!
- I co niby miałabym powiedzieć czteroletniej dziewczynce? Będziesz miała nowego tatusia?
Nawet nie wiesz jak Kim jest związana z ojcem. Morton nie pozwoliłby na odejście, prędzej by mnie zabił.
- Wolisz być dalej przez niego katowana?!
- To już nie jest Twoja sprawa! Fajnie cię było znów zobaczyć, ale zapomnij o mnie!
- Jak uważasz, ale zatrzymaj proszę tę wizytówkę. Jeżeli zmienisz zdanie to zadzwoń. Czekam dwa miesiące.
Minął czas, ale odzewu żadnego nie było. Zastanawiałem się, dlaczego daje sobą tak pomiatać.
To nie była ta sama kobieta, którą poznałem. Bardzo się zmieniła. Oglądając z kumplem mecz nagle zadzwonił telefon. Odebrałem, a w słuchawce usłyszałem tylko pomocy. Doskonale rozpoznałem jej głos i natychmiast powiadomiłem policję, która szybko namierzyła dzielnicę w której mieszkała. Przyjechaliśmy w ostatniej chwili, gdyż furiat normalnie chciał ją zadźgać nożem. Byłem w ogromnym szoku, ale próbowałem uspokoić Lenę. Morton jeszcze miał tupet ją przy mnie wyzywać. Emocje tak mną wstrząsnęły, że nie wytrzymałem i przyłożyłem gościowi.
Razem z Leną ponownie daliśmy sobie szansę, a Kim na szczęście mnie zaakceptowała.
Moja żona zaczęła tracić wzrok, a na domiar wszystkiego miała jeszcze raka piersi. Najgorsze było to, że nie chciała mojej pomocy. Mówiłem jej każdego poranka, że ją kocham i wszystko będzie dobrze, ale ona zwyczajnie nie chciała e o tym słyszeć. Nawet w kuchni nie pozwalała sobie pomagać. Kiedy już nie miała sił i przyjmowała chemioterapie to razem z Kim trwaliśmy przy niej.
Bardzo nam jej brakuje, ale obecnie jest w lepszym świecie. Lena nigdy się nie dowiedziała co dla niej robiłem, ale w ten sposób ofiarowałem jej swoją miłość której nie chciała przyjąć.
Wręczyłem kwiaty i zaprosiłem ją do pobliskiej kawiarenki w której się jej oświadczyłem.
Skojarzyła to miejsce i zaczęła opowiadać naszą historię, aż w końcu zapytała jak mam na imię. Odpowiedziałem, że doskonale je zna. Zaczęła dokładnie mi się przyglądać i zrozumiała, że to ja.
Od razu chciała wyjść, ale złapałem ją za rękę.
- Możesz mi powiedzieć czego ty ode mnie chcesz? Nacieszyłeś się moim nieszczęściem?
- Kobieto czy ty nie rozumiesz, że ja cię nadal kocham. Pozwoliłem ci wtedy odejść, ale to był mój wielki błąd. Nie mogę patrzeć jak cierpisz przez tego człowieka. Wszystko ci wybaczę, nawet pokocham wasze dziecko, ale wróć do mnie.
- Oszalałeś?! Myślisz, że wszystko będzie jak dawniej?! Nie będzie...
- Chociaż spróbujmy!
- I co niby miałabym powiedzieć czteroletniej dziewczynce? Będziesz miała nowego tatusia?
Nawet nie wiesz jak Kim jest związana z ojcem. Morton nie pozwoliłby na odejście, prędzej by mnie zabił.
- Wolisz być dalej przez niego katowana?!
- To już nie jest Twoja sprawa! Fajnie cię było znów zobaczyć, ale zapomnij o mnie!
- Jak uważasz, ale zatrzymaj proszę tę wizytówkę. Jeżeli zmienisz zdanie to zadzwoń. Czekam dwa miesiące.
Minął czas, ale odzewu żadnego nie było. Zastanawiałem się, dlaczego daje sobą tak pomiatać.
To nie była ta sama kobieta, którą poznałem. Bardzo się zmieniła. Oglądając z kumplem mecz nagle zadzwonił telefon. Odebrałem, a w słuchawce usłyszałem tylko pomocy. Doskonale rozpoznałem jej głos i natychmiast powiadomiłem policję, która szybko namierzyła dzielnicę w której mieszkała. Przyjechaliśmy w ostatniej chwili, gdyż furiat normalnie chciał ją zadźgać nożem. Byłem w ogromnym szoku, ale próbowałem uspokoić Lenę. Morton jeszcze miał tupet ją przy mnie wyzywać. Emocje tak mną wstrząsnęły, że nie wytrzymałem i przyłożyłem gościowi.
Razem z Leną ponownie daliśmy sobie szansę, a Kim na szczęście mnie zaakceptowała.
Moja żona zaczęła tracić wzrok, a na domiar wszystkiego miała jeszcze raka piersi. Najgorsze było to, że nie chciała mojej pomocy. Mówiłem jej każdego poranka, że ją kocham i wszystko będzie dobrze, ale ona zwyczajnie nie chciała e o tym słyszeć. Nawet w kuchni nie pozwalała sobie pomagać. Kiedy już nie miała sił i przyjmowała chemioterapie to razem z Kim trwaliśmy przy niej.
Bardzo nam jej brakuje, ale obecnie jest w lepszym świecie. Lena nigdy się nie dowiedziała co dla niej robiłem, ale w ten sposób ofiarowałem jej swoją miłość której nie chciała przyjąć.
Skarbie, potrzebujesz więcej snu!^^
OdpowiedzUsuńKolejne wzruszające opowiadanie. Pisz więcej, bo uwielbiam Cię czytać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
http://perypetieoliwii.blogspot.com/
Oj no pięknie pięknie napisałaś:')
OdpowiedzUsuńtypoweblog.blogspot.com - zapraszam na mój blog!
bardzo smutne opowiadanie. Szkoda mi tego mężczyzny, wiele wycierpiał.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
www.zyciejakpomarancze.blogspot.com
Biedna rodzina.
OdpowiedzUsuńWzruszające opowiadanie, pokazuje co miłość robi dla człowieka :D
OdpowiedzUsuńSusette
CHOCOLADZIX - KLIK
Bardzo przepadam za Twoimi opowiadaniami. Każde kolejne jest świetne i opowiada smutne historie z wspaniałymi zakończeniami.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że Lena odeszła od mężczyzny, który ją kochał, do kogoś, kto jej nawet nie szanował.
Czekam na moment, aż wydasz swoją książkę :)
OdpowiedzUsuńŚwietne! :)
OdpowiedzUsuńCHCE SIĘ ŻYĆ
Super, też piszę, ale nie publikuję :)) Pozdrawiam i zapraszam na:
OdpowiedzUsuńmaggie-fashion-style.blogspot.com
Super!!! :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, mikrouszkodzeniaa.wordpress.com
Bardzo fajnie sie czyta Twoje posty :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
https://venswifestyle.wordpress.com
Wciągasz, czyta się bardzo przyjemnie :)
OdpowiedzUsuńzapraszam;
http://amateurphotographywithart.blogspot.com/
Ślicznie napisane. Pozdrawiam, MAVSELINA
OdpowiedzUsuńKochana powiem tylko tyle - masz talent pisarski !
OdpowiedzUsuńMogłabyś kliknąć w linki w poście TU ? Dzięki :*
smutne opowiadanie:(
OdpowiedzUsuńlittle-jay999.blogspot.com
Opowiadanie jest smutne, ale pięknie opisałaś taką prawdziwą i szczerą miłość <3
OdpowiedzUsuńhttps://paulan-official-blog.blogspot.com/